Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

O druku 3D broni słów kilka...

Postawmy sprawę jasno: nie licząc pizzy drukowanej w kosmosie lub ckliwych historiach o protezach z drukarek 3D, to co ekscytuje ludzi najbardziej to druk 3D broni. Czy faktycznie stanowi to jakiekolwiek zagrożenie? Cóż, w obliczu faktów, to tylko i wyłącznie medialny bełkot i marketingowa bujda...

O druku 3D broni słów kilka...
Na wstępie przyznam się do dwóch rzeczy: nie wierzę w druk 3D broni, uważając to za kompletną bzdurę oraz... gdyby nie druk 3D broni, być może nigdy nie zająłbym się na poważnie tematem druku 3D? Wszystko zaczęło się blisko rok temu, gdy na portalu Gazeta.pl pojawił się artykuł poświęcony temu zagadnieniu. I o ile o technologii druku 3D słyszałem już wcześniej, to tamten tekst był impulsem do większego zgłębienia tematu - czego konsekwencją jest m.in. portal, który prowadzę. Cóż tak niezwykłego znalazło się w tamtym tekście?

W grudniu 2012 roku Cody Wilson zaprezentował światu pierwszy pistolet wydrukowany na drukarce 3D.

Cody Wilson miał wtedy 24 lata i cel, jakim było stworzenie open-source`owego projektu broni palnej, możliwej do wydrukowania na drukarce 3D. Aby zrealizować swój pomysł, postanowił zebrać 20 000 $ aby kupić lub wypożyczyć profesjonalną drukarkę 3D Stratasysa, która umożliwiłaby mu stworzenie prototypu. Na początku zamierzał wykorzystać do tego platformę crowdfundingową IndieGoGo, jednakże projekt został zdjęty przez administrację serwisu niedługo po odpaleniu projektu z uwagi na kontrowersyjny charakter. Nie zrażony tym, Wilson kontynuował zbiórkę pieniędzy za pomocą własnego serwisu internetowego. Ostatecznie udało mu się zebrać potrzebne fundusze i zaopatrzony w warte kilkanaście tysięcy urządzenie rozpoczął prace. W grudniu zeszłego roku opublikował jej efekty w postaci "Liberatora" - pierwszego pistoletu wydrukowanego w całości z plastiku za pomocą drukarki 3D.

o-CODY-WILSON-DEFENSE-DISTRIBUTED-SXSW-f

Informacja obiegła szybko cały świat, elektryzując mainstreamowe media, jak również wzbudzając wpierw zakłopotanie a potem wściekłość amerykańskich władz. Rząd USA miał dość problemów z Bitcoinem - cyfrową walutą, nad którą nie miał żadnej władzy, a która zdobywała coraz większą popularność i nie mógł pozwolić sobie na utracenie kolejnego monopolu nad kolejnym instrumentem władzy. Firma Stratasys, która użyczyła Wilsonowi swoje urządzenie natychmiast rozwiązała z nim współpracę, firma MakerBot usunęła pliki Liberatora z Thingiverse - swojej darmowej biblioteki projektów do druku 3D, a sam rząd w postaci Departamentu Stanu oficjalnie zakazał dystrybucji projektu w internecie oraz oskarżył jego twórcę... o złamanie ustawy o dotyczącej eksportu i importu broni [SIC!].

Niestety to co raz trafia do internetu już nie znika i projekt Liberatora zaczął żyć swoim życiem. Jako pierwsi postanowili się nim zająć dziennikarze angielskiego The Mail, którzy wydrukowali pistolet i przeszmuglowali go do pociągu Eurostar, jeżdżącego tunelem pod Kanałem La Manche, objętego bardzo skrupulatną kontrolą, dorównującą procedurom bezpieczeństwa stosowanym na lotniskach. Wywołało to kolejną falę dyskusji w mediach, gdzie kwestionowano zarówno sam projekt jak i zagrożenia jakie może nieść technologia druku 3D w kontekście tego typu projektów. Nieco bardziej skrupulatnie do tematu podszedł redaktor fińskiego Yle, który wspólnie ze specjalistami uniwersyteckimi i policyjnymi ekspertami od broni, wydrukował pistolet i przeprowadził profesjonalne testy. Pistolet pękł już podczas oddania pierwszego strzału, a fińska policja uznała wynik testu za szokujący.

yle_gun_fail_01.png

Od tamtej pory różni śmiałkowie próbowali podjąć ten temat z większym lub mniejszym powodzeniem. Jednym z bardziej znanych eksperymentów była próba stworzenia projektu pierwszej strzelby wykonanej na drukarce 3D. Efekt był porównywalny do "fińskiego eksperymentu". Poniżej kadr z filmu z YT prezentujący próbę pierwszego (i jedynego) strzału (niestety sam film został już usunięty).

druk-3d-broni.jpg

Z biegiem czasu cała sprawa zdawała się cichnąć i popadać w zapomnienie, aż ni stąd ni zowąd, pod koniec października brytyjska policja zelektryzowała cały świat oświadczeniem, iż rozbiła gang, który w piwnicach swej siedziby produkował na drukarce 3D części do karabinów! Zabezpieczono dwie z nich - magazynek oraz spust. Niestety wkrótce okazało się, że cała akcja to niewyobrażalna wręcz kompromitacja, której nie powstydziliby się sami inspektor Clouseau i Frank Drebin razem wzięci... Gangiem był jeden drobny przestępca, który został zresztą następnego dnia zwolniony za kaucją, a elementami broni okazały się części zamienne do niskobudżetowej drukarki 3D MakerBot Replicator 2, na której były zresztą drukowane. Co więcej, części te zostały wykonane z PLA - plastiku przemysłowego charakteryzującego się niską odpornością na temperatury i stosunkowo dużą łamliwością (w porównaniu do ABS, z którego akurat nie można było drukować na tej konkretnej drukarce 3D). Nie mniej jednak cel został osiągnięty - cały świat (nawet nasz rodzimy TVN!) mówił o druku 3D broni wskazując na jego potencjalne zagrożenie.

druk-broni-kt%C3%B3rej-nie-by%C5%82o-02.

Atmosfera zagrożenia i horroru stopniowo rosła... Druk 3D broni zaczynał być równie realnym zagrożeniem jak zapowiadana zewsząd inwazja zombie. Strach i obawę spotęgowało kolejne doniesienie, tym razem o pierwszym udanym wydruku broni z metalu! Projekt wykonała firma Solid Concepts wykorzystując do tego skomplikowaną technologię SLS, czyli spiekania laserem cząsteczek sproszkowanego metalu. To było zbyt wiele dla radnego Kenyatty Johnsona, zasiadającego w radzie miasta Filadelfia w USA, który zainicjował procedurę legislacyjną zakazującą produkowania broni palnej przy użyciu drukarki 3D. A to wszystko w USA, gdzie strzelbę dostaje się w promocji, przy zakładaniu konta w banku...



Tak czy inaczej Filadefia stała się pierwszym miastem, w którym nie wolno drukować broni na drukarce 3D. Pierwszym krajem, który tego zakazał stała się w grudniu br. Wielka Brytania. Anglicy podeszli do tematu naprawdę poważnie - za złamanie zakazu grozi kara więzienia o maksymalnym wymiarze 10 lat! Jest zatem kwestią czasu, jak w ślady Zjednoczonego Królestwa pójdą kolejne państwa.

Zatem, uff... nareszcie będziemy bezpieczni. Przynajmniej udało się zniwelować to zagrożenie. Tylko czy ono kiedykolwiek było choć trochę realne...?

Porzućmy emocje i zastanówmy się chwilę nad tym zagadnieniem poważnie, analizując problem krok po kroku:
  • ideą projektu Liberator, zainicjowaną przez Cody`ego Wilsona było stworzenie pistoletu możliwego do samodzielnego wydrukowania go z PLASTIKU
  • nie będąc ekspertem od broni palnej wiem, iż plastik nie jest zbyt szczęśliwym materiałem do produkcji tego typu rzeczy, przede wszystkim z uwagi na temperaturę topnienia; innymi słowy wystrzeliwany przez pistolet pocisk, może stopić jego poszczególne elementy
  • niskobudżetowe drukarki 3D używają przede wszystkim 2 rodzajów plastiku: ABS i PLA; obydwa są drukowane w stanie półpłynnym w temperaturze ok. 200 - 230 C; co więcej PLA jest ogólnie mało odporne na temperaturę - odkształca się już w okolicy 80 C a próba zanurzenia go we wrzątku skończy się jego trwałą i istotną deformacją
  • dodatkowo dochodzi kwestia kruchości i łamliwości; grube, lite obiekty są bardzo wytrzymałe jednakże, cienkie, kilkumilimetrowe ścianki już niekoniecznie; pamiętajmy że pistolet to nie klocek plastiku tylko szereg małych, ruchomych części
  • można zatem założyć, że jeśli chcemy drukować broń na drukarce 3D, to lepiej uczynić to jak Cody Wilson, na profesjonalnym sprzęcie wartym minimum kilkadziesiąt tysięcy dolarów, a nie na niskobudżetowym odpowiedniku z otwartą elektroniką i komorą roboczą
  • tyle tylko że kilkadziesiąt tysięcy dolarów to... kilkanaście lub kilkadziesiąt sztuk prawdziwej broni... czy to ma nadal sens?
  • tak, pod warunkiem że stworzona w ten sposób broń będzie lepsza niż jej zwyczajne pierwowzory; niestety tu również jest problem, ponieważ awaryjność broni z plastiku jest tak wysoka, że nigdy nie wiadomo jak dużo uda się z niej oddać strzałów? nie bez powodu wszystkie testy drukowanej broni przeprowadza się w imadle za pomocą sznurka; ich twórcy może wierzą w druk 3D broni, ale nie wierzą w to, że z jedną ręką i uszkodzoną twarzą będzie się im żyć lepiej.
Tak więc plastikowy pistolet z drukarki 3D jest bez porównania bardziej drogi, awaryjny i niebezpieczny dla użytkownika, niż jego tradycyjny odpowiednik. Naprawdę, łatwiej i taniej jest zakupić frezarkę i wytoczyć broń z metalu niż próbować uczynić to za pomocą drukarki 3D. Z tych samych powodów pomijam zupełnie koncepcję druku 3D z metalu - najtrudniejszej i najbardziej skomplikowanej odmiany druku 3D. To jak jazda samochodem z zaciągniętym hamulcem ręcznym. Zasadniczo się da, ale dojazd na miejsce trwa dłużej a i samochód słabo to znosi.

Reasumując, następnym razem gdy usłyszycie Państwo w telewizji o druku 3D broni, to będzie to dobry moment na krótką wizytę w kuchni lub toalecie. Będą mówić o tym samym co zawsze - będą grozić, straszyć i ostrzegać, podczas gdy większym zagrożeniem jest dla nas kolizja ze spadającym meteorytem, niż prawdopodobieństwo otrzymania postrzału z broni wydrukowanej na drukarce 3D. Chyba, że sami ją stworzymy i przy próbie strzału wybuchnie nam w ręku. Ale wtedy możecie mieć pretensję tylko do siebie. Ja Was już ostrzegałem...

druk-3D-w-s%C5%82u%C5%BCbie-terroryzmu.g

Jeżeli zainteresował cię temat druku 3D, zachęcam do odwiedzenia serwisu Centrum Druku 3D, na którym znajdziesz jeszcze więcej szczegółowych informacji.

Data:

Paweł Ślusarczyk

Nie tylko druk 3D - https://www.mpolska24.pl/blog/nie-tylko-druk3d

Nazywam się Paweł Ślusarczyk i zajmuję się drukiem 3D. Prowadzę największy portal informacyjny poświęcony tej technologi - CENTRUM DRUKU 3D, jak również inne, powiązane z nim serwisy. Jestem członkiem społeczności druku 3D w Polsce, wspierając ludzi i firmy tworzące rodzącą się właśnie branżę. Mało kto o nas słyszał, mało kto o nas cokolwiek wie... Produkujemy swoje rzeczy w głębokim undergroundzie, próbując od czasu do czasu pokazać Wielkiemu Światu, że są one naprawdę innowacyjne i kreatywne, wyprzedzając nieco swój czas... Prezentując Państwu zagadnienia z tej i pokrewnych branż mam nadzieję przybliżyć tą tematykę i zachęcić do jej głębszego eksplorowania.

Jesteśmy aktualnie na tym samym etapie, na jakim były komputery osobiste na początku lat 80-tych. Na rynku są już Microsoft i Apple, ale nie ma jeszcze Della, Asusa, czy Lenovo. Podobnie jak wtedy, drukarki 3D używane są wyłącznie albo do pracy – albo do zabawy. Ludzie patrzą na drukarki 3D z nadzieją, lecz nie brakuje sceptyków kwestionujących przydatność tego typu urządzeń i skazujących je na marginalność.

Tymczasem cytując indonezyjskiego pisarza Y.B. Mangunwijaya: „może nie widać jeszcze tego na powierzchni, ale pod ziemią huczy już ogień”. Mam nadzieję, że dzięki moim tekstom gdy ogień wybuchnie, będziecie Państwo na niego przygotowani :-)

Komentarze 1 skomentuj »

Jeżeli technologia zacznie funkcjonować, to mamy kolejną rewolucję na miarę tej przemysłowej :)

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.